Dzień, w którym rozpoczęłam walkę - walkę ze słabościami, walkę o nowe, lepsze ciało, którego nie będę się wstydzić, które będę prezentować światu z dumą i pewnością siebie.
Jestem świadoma, że czekają mnie miesiące pełne dużych wyrzeczeń, zniechęcenia i spadku motywacji, ale nie mogę się poddać. Chcę sobie udowodnić, że potrafię. Jestem zdeterminowana i nastawiona na sukces, a motywacją jest dla mnie to, że nie chcę dłużej czuć się w swoim ciele tak jak się czuję teraz, jak jego zakładnik, dręczony jego wyglądem i ograniczonymi możliwościami. Nic nie unieszczęśliwia mnie bardziej niż patrzenie na swoje obecne zdjęcia - widzę na nich kobietę starszą ode mnie o ładnych kilka lat, bezkształtną (a może kształtną za bardzo), wyglądem zupełnie niepasującą do mojego usposobienia i charakteru. Nie odnajduję w niej siebie. A przecież to jak wyglądam, zależy tylko ode mnie.
Do zrzucenia kilogramów mam sporo, bo co najmniej dwadzieścia, ale wierzę w to, że się uda - stracę je wszystkie, uzyskam figurę, o jakiej marzę i będę utrzymywała ten stan rzeczy. Rok temu byłam blisko celu, ale, po kilku miesiącach dążenia do niego, w końcowej fazie, zabrakło mi konsekwencji i determinacji. Zrobię wszystko, aby tym razem było inaczej.
Dziś jest pierwszy dzień mojej diety, dzień kompletnej zmiany nawyków żywieniowych i początek regularnych treningów.
Trzymajcie za mnie kciuki!
Jak zawsze świetnie się czytało :) Pozdrawiam i będę wpadał :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy za miły komentarz i zapraszamy do czytania :) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńWidzę że do tej pory trwasz w treningach i wyrzeczeniach. Gratulację.
OdpowiedzUsuńOby tak dalej.