niedziela, 27 października 2013

Na czasie 27.10.2013


Nadszedł czas na nasze comiesięczne podsumowanie, a tym samym na 40 post na blogu! Miłej lektury!


Ona:
Czytam: Zakończyłam już pierwszą część "Nawałnicy mieczy" Martina, teraz zabieram się za drugą, czyli "Krew i złoto". Nie mogę się już doczekać kiedy skończę drugą część, przejdę do "Uczty dla wron" i zacznę poznawać dalsze wydarzenia, które będą zekranizowane w czwartym sezonie serialu. Gdyby tylko doba mogła się wydłużyć o kilka godzin...
Zaczęłam też czytać książkę "Zemsta ubiera się u Prady" Lauren Weisberger, która jest kontynuacją bardzo sympatycznej książki "Diabeł ubiera się u Prady".
Poza tym czasopisma - "Shape" i "Women's health". 
Podczytuję też ostatnio fit blogi i portale o zdrowym odżywianiu i ćwiczeniach.   


Oglądam: Tydzień temu ukulturalnialiśmy się w weekend. Najpierw w piątek spontanicznie wybraliśmy się 
do teatru, żeby uczcić naszą szóstą rocznicę. Byliśmy w Teatrze Osterwy na sztuce "Iwona, księżniczka Burgunda", w reżyserii Bogdana Toszy, a napisaną przez Gombrowicza. Mimo że tą sztukę zaczęto grać w naszym teatrze już dwa lata temu, jakoś jeszcze do tej pory jej nie widzieliśmy - pora była nadrobić :) Uwielbiam chodzić do teatru! Myślę, że gdybyśmy mieszkali w Warszawie chodzilibyśmy dużo częściej, ze względu na większy wybór teatrów i sztuk. Kiedyś na pewno wybierzemy się do jakiegoś warszawskiego teatru, ale to plan na jakąś dalszą, bliżej nieokreśloną przyszłość. Sztukę oglądało się bardzo ciekawie, aktorzy grający w Osterwie jak zwykle nie zawiedli. 
W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że Iwona, główna bohaterka sztuki, wyśmiewana i odtrącana przez innych, nie tylko ze względu na ponure, mrukliwe zachowanie, ale też ze względu na strój, jest ubrana dokładnie tak jak ja ostatnio. Chyba czas pomyśleć o zmianie garderoby! ;) 


 W sobotę byliśmy z moją siostrą cioteczną w kinie na "Grawitacji". On już od jakiegoś czasu mówił, że musimy się na to wybrać, ale jakoś nie było okazji ani zbyt wiele wolnego czasu, poza tym sądziłam, że to film zupełnie o czymś innym. W filmie Ziemia była pięknie pokazana (3d potęgowało efekty wizualne), jestem pewna, że za zdjęcia film dostanie nominację do Oscara. Fajnie też było zobaczyć Sandrę Bullock w filmie, który nie jest komedią romantyczną (mimo że nie mam nic przeciwko nim). Były momenty schematyczne i banalne, ale film sam w sobie jest bardzo interesujący i zdecydowanie warto go zobaczyć na dużym ekranie!


Poza tym standardowo oglądam nowe odcinki z obecnych sezonów "Jak poznałem waszą matkę", "Big bang theory", "Dwie spłukane dziewczyny", "Dwóch i pół", "Przepis na życie", "Rodzinka.pl", "Voice of Poland". Właśnie stwierdziłam, że oglądam całkiem sporo... 

Słucham: Dzisiaj zamieszczam kontynuację wrześniowego "Na czasie", czyli przedstawiam kolejnych pięć piosenek U2 godnych polecenia. 


Jeśli ktoś nie widział teledysku do powyższej piosenki, to polecam zobaczyć! Bono napisał tą piosenkę dla swojej żony w ramach przeprosin za to, że zapomniał o jej urodzinach. Teledysk zawiera wszystkie jej ulubione rzeczy i motywy, dodatkowo występuje w nim owa żona, Ali Hewson we własnej osobie.


Jak dla mnie ta piosenka brzmi dużo lepiej na koncertach niż w wersji studyjnej.

Mało znana piosenka, znalazła się w filmie i na płycie "Rattle and Hum" z 1988 roku. Nie śpiewa jej Bono, a dla odmiany gitarzysta grupy, The Edge. To ulubiona piosenka mojej mamy z repertuaru U2, dlatego od paru ładnych lat używam jej jako dzwonka kontaktu z mamą. 



On:
Czytam: Pisałem ostatnio, że zamierzam zabrać się za czytanie Ksenocydu Orsona Scotta Carda. Co prawda przebrnąłem przez może ze dwa pierwsze rozdziały, ale że książkę znam niemal na pamięć, to akcja nie wciągnęła mnie już tak jak kiedyś. I w tym momencie nastała pustka - kompletnie nie wiedziałem, za co się wziąć. Szczęśliwie sytuacja zmieniła się jakiś tydzień temu, kiedy zostałem zaopatrzony w dwie książki: Mroczna połowa Stephena Kinga, oraz opasłe tomiszcze autorstwa Stiega Larssona pt.: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet. Jako, że nigdy w życiu nie czytałem nic autorstwa Kinga, a od dłuższego już czasu chciałem, to właśnie jego książka poszła na pierwszy ogień. Co do Stiega Larssona, podobno jego powieść to wielki hit, jednak ja dopiero się o tym przekonam :)

Oglądam: Przez ostatni miesiąc nie naoglądałem się jakoś specjalnie wiele filmów. Było mi za to dane obejrzeć Pacific Rim. Film o tym, jak to wielkie roboty walczą w obronie Ziemi z wielkimi potworami z kosmosu/innego wymiaru. Żeby nie było, lubię niekoniecznie ambitne kino, okraszone mnóstwem efektów specjalnych i okazjonalnymi pompatycznymi przemowami. Ale nawet jak na moje, nie za wysokie standardy, to było po prostu przegięcie! Film usiłował być jednocześnie pompatyczny, śmieszny, odrobinę moralizatorski a do tego oryginalny. Tego było po prostu za dużo i wyszło absurdalnie (tzn. mam wrażenie, że bardziej absurdalnie, niż było w założeniu...). Zamiast zrobić najzwyklejszy w świecie blockbuster z wielkimi robotami spuszczającymi łomot wielkim potworom, reżyser zupełnie niepotrzebnie postanowił wpleść w historię m.in. wątki  "rodzinno-traumatyczne" jednej z głównych bohaterek. Absurdów jest mnóstwo i ładnie wyłuszczył je na Filmweb.pl użytkownik @dezertx w komentarzu 50 prawd Objawionych przez Pacific Rim. Cóż, ja chyba po prostu nie trawię Guillermo del Toro, nie widziałem jeszcze ani jednego jego filmu, który by mi się spodobał (ze słynnym Labiryntem Fauna na czele!). Ponadto zabrałem się za oglądanie nowego Superman: Man of Steel, ale film jakoś specjalnie mi nie podszedł. Nie wykluczam jednak, że jeszcze do niego wrócę!
W związku z powyższym, zabrałem się za oglądanie tegorocznego filmu This is the End, póki co obejrzałem około 30 minut i zapowiada się na... najbardziej "porypany" (w pozytywnym sensie) film, jaki widziałem od dawna! Do końca jeszcze ponad godzina, więc wstrzymuję się z wyrokiem, ale muszę przyznać, że bawię się przednio.

Słucham: Two Steps from Hell rządzi i rządzić będzie! Ponadto odkurzyłem sobie nieco twórczość Blind Guardian - niemieckiej kapeli power metalowej. Chłopaki grają muzykę inspirowaną m.in. twórczością J.R.R. Tolkiena i powieściami fantasy! Jak tu ich nie lubić? :)

Gram: Po opisanym szerzej TUTAJ Saints Row IV nie bardzo wiedziałem za co się wziąć, więc naturalny wybór padł na Saints Row III. Gra niby fajna, ale nie przekonuje mnie do tego stopnia co jej następczyni. Dlatego też, to właśnie jest najlepszy czas, żeby powrócić do klasyków! W związku z tym do łask wraca Mass Effect 2 i Skyrim. Zaczynam właśnie na nowo tą drugą pozycję, tym razem jednak zamierzam skorzystać z modów, którymi nigdy wcześniej gry nie udoskonalałem. A modów do Skyrim jest całe mnóstwo, więc jest w czym wybierać! 

Bonus: Blind Guardian - Somewhere Far Beyond  (wersja koncertowa)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz