niedziela, 2 marca 2014

Scrapbookowanie po mojemu

Dzisiaj przedstawiam Wam jedno z moich największych hobby - scrapoobking, czyli ręczne tworzenie albumów z pamiątkami i zdjeciami.
Odkąd zaczęliśmy być parą gromadziłam wszelkie pamiątki, bilety z wspólnych wyjść i wyjazdów, ulotki z filmami, na których byliśmy, wizytówki z ulubionych miejsc. Żal mi było cokolwiek wyrzucać, więc sterta tych znaczących papierków rosła z każdym miesiącem. Była to sterta dość chaotyczna i poupychana po pudełkach i w różnych zakamarkach szafek.  

Podczas naszego pierwszego dalszego wyjazdu - do Krakowa, w okolicy Walentynek w 2009 roku, zobaczyłam w Empiku album, który mnie zauroczył. Właśnie ten, który widzicie na zdjęciu obok. Udało mi się go kupić tamtego dnia w tajemnicy przed Nim, a po powrocie do domu z wielkim zapałem i radością wypełniłam go naszymi zdjęciami, tekstami piosenek, wierszami, pocztówkami oraz biletami. Album podarowałam Mu w prezencie przy najbliższej wspólnej okazji do świętowania.  

Pamiątek wciąż przybywało, więc aby je uporządkować postanowiłam założyć swój album, który będę systematycznie z biegiem lat uzupełniać. Obecnie mamy dwa grube segregatory z pamiątkami i zdjęciami ułożonymi chronologicznie, a trzeci, dla odmiany tematyczny - ślubny, czeka na swoją kolej. Segregatory wymagają uzupełnienia i wywołania jeszcze wielu zdjęć. Z biegiem czasu robią mi się w tej naszej chronologii coraz większe zaległości, ale najważniejsza jest przyjemność, jaka płynie z wybierania zdjęć, planowania układu na każdej stronie z osobna oraz upiększania ich wszystkim, co znajdę po ręką. Moje albumy co prawda nie wyglądają tak pięknie jak scrapbooki, których zdjęcia można znaleźć w Internecie, nie są wielowarstwowe ani wykonane wymyślnymi technikami, które zwiększałyby ich wartość estetyczną, ale dla mnie mają wielką wartość sentymentalną. Poszczególne kartki przyozdabiam różnymi tasiemkami, przypinkami, naklejkami, wycinkami z gazet, wycinkami z torebek na prezenty (jeśli mają ładne wzory), kokardkami, ulotkami, biletami, parasolkami z wakacyjnych drinków, czyli jednym słowem wszystkim, co jest ładne, mało wypukłe i co można przykleić do kartki A4 :) Na jednym z poniższych zdjęć jest nawet kawałek gałązki z naszej pierwszej wspólnej choinki, a na wklejenie czeka jeszcze liść będący pamiątką pierwszych wspólnie obchodzonych świąt zadusznych. 
Moje albumy z założenia nie mogą zostać ukończone - zawsze będą wzbogacane o kolejne wydarzenia z życia, o kolejne wspólne lata.

Na zdjęciu zaledwie cząstka twórczego bałaganu, jaki wokół mnie panuje, kiedy tworzę.

Poniżej trochę zbliżeń na fragmenty robionych przeze mnie albumów. Miłego oglądania :-)











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz