środa, 14 sierpnia 2013

Wspomnienie Grecji

On i Ona
Ona: Wróciliśmy z wakacji! Wróciliśmy po trwającym 8 dni szeroko pojmowanym relaksowaniu się, przerywanym niekiedy zwiedzaniem, a to wszystko w pięknych i słonecznych okolicznościach przyrody. Przebywaliśmy w miejscowości Pantaleimonas, na północno-wschodnim wybrzeżu Grecji, w regionie Riwiery Olimpijskiej.
Był to nasz pierwszy od dwóch lat wyjazd i pierwszy tak długi (bo dwutygodniowy) urlop w pracy.
Zresetowanie się i oderwanie od codzienności było nam bardzo potrzebne i w pełni się udało!



Jeden z klasztorów w Meteorach
Czas spędzaliśmy na leżeniu nad basenem lub na plaży, taplaniem się w wodzie, a także na jedzeniu, obserwowaniu ludzi i spacerowaniu po miejscowości. 
Zwiedziliśmy Ateny i Meteory, co było fascynującym doświadczeniem! 
Byliśmy także prowizoryczną ciuchcią w pobliskiej miejscowości Platamonas, a przy okazji przejazdu z lotniska i na lotnisko, zza szyb autokaru obejrzeliśmy Thessaloniki.

Wylot z Thessalonik i przylot do Warszawy

Grecki kryzys okiem Greków
On: Ano wróciliśmy, teraz pora nieco odpocząć po tym wypoczynku! Moja piękniejsza połówka napisała już jakie to cuda widzieliśmy. Ja skupię się na tym, co nas zaskoczyło. Trzeba ci bowiem wiedzieć, czytelniku, że Grecja jest krajem... specyficznym, na ogół w pozytywnym sensie. Zwłaszcza, dla kogoś, kto tak jak ja, na co dzień nie spotyka się z kulturą inną niż nasza własna. W powieści "Chrzest ognia" A. Sapkowski pisze, że wojna pod względem porządku i ładu do złudzenia przypomina ogarnięty pożarem burdel, podobnie opisać można porządek panujący u Greków. Z tą drobną różnicą, że tam kompletnie nikt się tym nie przejmuje.

Przykłady? Proszę bardzo! Hipotetyczna sytuacja - na ulicy zrobił się korek, samochody wloką się jak muchy w smole, każdy kombinuje jakby tu wyprzedzić i przepchnąć się dalej. Za zakrętem stoi partol policji. Myślicie, moi drodzy, że policja będzie zatrzymywać tych wyprzedzających nieprzepisowo? Nic bardziej mylnego! Otóż zadaniem policji w takiej sytuacji jest rozładować korek. A jaka jest na to najlepsza metoda? Oczywiście pospieszać jadących! A więc jeśli ktoś jedzie zdaniem funkcjonariuszy zbyt wolno, ci najzwyczajniej w świecie nakazują mu przydusić nieco pedał gazu. Proste i logiczne! :)

Wzgórze Akropolu i widok na Ateny

W ogóle, do jazdy samochodem podchodzi się tam raczej bezstresowo. Każdy parkuje gdzie mu się podoba, policja jeśli już kogoś zatrzyma (co zdarza się ponoć nieczęsto), ogranicza się na ogół do słownej reprymendy, a kierunkowskazy to zbędna fanaberia, którą Grecy wyraźnie mają w pogardzie.

Mieszkańcy Hellady mają też swoją nienaruszalną świętość - nazywa się sjesta. Zaczyna się około godziny 14 i kończy wtedy, kiedy uznają za stosowne. Spora część sklepów i zakładów jest wówczas zamknięta i generalnie nie sposób czegokolwiek załatwić. Prawdziwe życie zaczyna się wieczorem! Dopiero wtedy zapełniają się tawerny i kawiarenki, otwierają co niektóre sklepy. Nie ma też praktycznie czegoś takiego jak cisza nocna. Jest za to odgórna zasada, mówiąca, że w czasie sjesty należy zachować ciszę i spokój, żeby nie przeszkadzać innym w wypoczynku. Wyjątkiem od tej reguły nie był nawet urzędujący przy hotelowym basenie ratownik, który od godziny 15 do 17 znikał gdzieś z pola widzenia. Z basenu jak najbardziej można było korzystać, ale wyłącznie na własną odpowiedzialność!

Ratownik czuwa nad swoją trzódką 
Ratownik w ogóle zasługuje tutaj na oddzielnych parę zdań. To był taki lokalny supermen, antyczny grecki heros w pełnej krasie. Z klatą niczym David Hasselhoff za swych najlepszych lat, opalony - jak to obrazowo określiła Ona - na "czekoladkę", obowiązkowo (nawet wieczorem) w okularach przeciwsłonecznych. Wierzcie lub nie, ale dziewczyny ustawiały się do niego w kolejce. I nie ma w tym co piszę cienia przesady, tak było! Kiedy akurat nasz heros był "na służbie" zawsze była przy nim przynajmniej jedna, która usiłowała go poderwać. Jak żyję jeszcze czegoś takiego nie widziałem...
Termopile. Posąg  Leonidasa


Ratownik miał tez swojego "przyjaciela". Był to - na oko - około ośmioletni chłopczyk, który traktował go jak swojego osobistego boga i superbohatera w jednej osobie i jeśli tylko mógł, nie odstępował na krok. Kiedy tylko mógł, przytulał się do niego, wchodził na kolana i obejmował (w zależności od konfiguracji: jeśli ratownik stał - za nogę, jeśli siedział - za ramię).

Co do samego pobytu w Grecji - było rewelacyjnie i pięknie, opaliliśmy się, objedliśmy i wybyczyliśmy za wszystkie czasy. Ale mimo to, dobrze jest wrócić do domu. A w szczególności do własnego łóżka!


Zapewne znalazłoby się jeszcze co nieco do opisania, jednak tak się składa, że rozpoczął się już towarzyski mecz piłkarski Polska - Dania, więc jestem zmuszony kończyć! Do zobaczenia się z państwem :)

Widok: Wschód słońca nad Atenami. Pora: Zbyt wczesna jak na mój gust.

PS. Na koniec jedna porada - jeśli wybieracie się, moi drodzy, do hotelu zagranicą upewnijcie się, że w tym samym czasie w tym hotelu nie będą przebywać kolonie z Polski. Więcej na ten i jeszcze parę innych tematów będziecie mogli przeczytać już wkrótce, w drugiej edycji Kącika hejtera. Tym razem, jak nietrudno zgadnąć, w całości poświęconego wakacyjnym podróżom! 

1 komentarz: