niedziela, 19 stycznia 2014

keep-fit: Gotowanie

Co zrobić, kiedy trzyma się ścisłą dietę, a pojawia się ochota na coś smacznego? Najlepiej ugotować coś smacznego innym! Ostatnio odkryłam, że lubię gotować, a karmienie innych sprawia mi niekłamaną radość. To zaskakujące nawet dla mnie samej, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, jak było u mnie z gotowaniem jeszcze kilka lat temu. Mieszkając w domu pomagałam mamie przy przyrządzaniu różnych potraw i pieczeniu ciast, ale raczej nie robiłam ich samodzielnie od początku do końca. Gdy wyjechałam na studia w wieku 19 lat, byłam typowym słoikiem i w ramach obiadu odgrzewałam na patelni dania zrobione przez rodziców (lub rodziców moich współlokatorek) albo chodziłam na uczelnianą stołówkę. To się zmieniało dość powoli, gotowałam czasem jak On odwiedzał mnie na stancji, a rozkręciłam się w tej kwestii jak zamieszkaliśmy razem i, paradoksalnie, jak dwa lata temu przeszłam na dietę. Dopiero będąc na diecie zaczęłam przyrządzać sobie mięso, bo zostałam do tego zmuszona - miałam w rozpisce np. pieczony filet z kurczaka i nie miałam gdzie kupić gotowego, zrobionego w odpowiedni sposób. Aby zobrazować znaczenie tego postępu dodam tylko, że wcześniej uciekałam na widok leżącego w kuchni surowego mięsa ;-)

Teraz mamy własną kuchnię, a ja lubię w niej przebywać i gotować - inspiruję się znalezionymi w sieci przepisami, a czasem tworzę coś na bazie własnej kreatywności. Przez ostatni miesiąc przyrządziłam sporo nowych dań, co ciekawe - nawet ich nie próbując. Założyłam też sobie zeszyt kulinarny, w którym zapisuję przepisy z internetu, głównie z blogów kulinarnych oraz wklejam przepisy ze starych gazet. 
Nieprawdą jest to, co kiedyś myślałam - że mam do tego dwie lewe ręce i że brakuje mi cierpliwości. Powoli zaczęłam uczyć się metodą prób i błędów (czasem częściej błędów) i może po prostu trochę do tego dorosłam ;-) Grunt to się nie zniechęcać!

On (dopisek po jakimś czasie): Nie musisz próbować dań, które pichcisz, bo od tego masz przecież mnie! :) A tak ogólnie to ja bardzo popieram ideę rozwijania umiejętności kulinarnych, zwłaszcza że wszystkie te pyszności, które Ona przyrządza lądują potem na moim talerzu! Cieszę się też, że chociaż po części stałem się przyczyną powstania nowej pasji mojej małżonki. W końcu czuję się przydatny! ;) 

14 komentarzy:

  1. Bardzo fajny pomysł na bloga. Widzę, że jest Pani zakwalifikowana na bloga roku. Też mam linka, ale nie wiem jak poprawnie go wkleić, aby zostać zakwalifikowaną. Proszę udzielić mi instrucji, bo męczę się już 3 dni. Będę wdzięczna w ramach pomocy blogowej,
    Jestem tu: http://kalinaxa.blogujaca.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za miłe słowa, zapraszamy częściej ;) Co do Bloga Roku, tak naprawdę jedynym wymogiem (o ile się orientuję), jest aby link był cały czas widoczny na stronie głównej bloga. Widziałem, że Pani ma już wklejony obrazek promujący konkurs. My zwyczajnie podczepiliśmy otrzymany link do tego obrazka. Nie wiem niestety, jak zrobić to na platformie blogowej, której Pani używa, na naszej (Blogger) robi się to prawie automatycznie. Obawiam się, że niestety nie jestem w stanie bardziej pomóc. Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ ładnie prezentuje się ten Twój zeszyt! Ja kiedyś drukowałam przepisy i wklejałam do segregatora, ale jakoś szybko minęło. Teraz w szufladzie w kuchni mam stos kartek z rozpisanymi przeze mnie przepisami, z których korzystam regularnie odkąd mieszkam z tym moim. Przynajmniej wszystko pod ręką, w razie czego :) Chociaż kiedyś trzeba będzie to w jakąś spójną całość złączyć, żeby porządek był :)

    Swoją drogą, choć i ja bardzo lubię gotowanie, to jednak bez próbowania bym nie dała rady - co jak co, ale jeść też lubię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A! Zapomniałam dodać, że też oswajam się powoli z mięsami :D Dziś drugi raz operowałam inną częścią wieprza niż schabem. Może z czasem sięgnę też po wołowinę, bo zasadniczo jedynie na drobiu polegam.

      Usuń
    2. A dziękuję! :) Dotychczas jak znajdowałam w sieci ciekawe przepisy, to jedynie dodawałam stronę do ulubionych zakładek, ale trudno było to później odnaleźć, a o większości takich przepisów zapominałam. Tak jest o wiele łatwiej coś znaleźć, mam jeszcze spis treści do tego z numerami stron przy każdej kategorii ;-) (na razie są trzy: obiady, przekąski, desery)
      Moja mama ma taki sam system jak Twój i działa bez zarzutu!
      Też lubię jeść i czekam na moment, kiedy będę mogła nawet jeśli nie zjeść, to chociaż spróbować! Teraz to wygląda tak, że pichcę coś nowego, daję mężowi do spróbowania i dopytuję "do czego podobnie to smakuje? do czego byś to porównał?"
      Póki co też głównie tykam się drobiu. Ostatnio uciekłam od ryby, bo okazało się, że poza skórą miała też płetwę i do jej usunięcia niezbędny był mężczyzna... ;)

      Usuń
    3. Tak, to było zdecydowanie komiczne ;) Na całe szczęście, ryby mają to do siebie, że - szczególnie kiedy są już wyfiletowane - nie grzeszą szczególną sprawnością i koordynacją, więc uciec nie było tak ciężko ;)

      Usuń
    4. To mi przypomniało o Wigilii sprzed jakichś dwóch lat. Ojciec ubił rybę [nie lubię i nie jadam jej, ale mniejsza o to], mader bierze się za przygotowywanie, a ja nachylam się, żeby spojrzeć jej w oczy. W tym momencie martwa ryba rozdziawia paszczę. Zrobiłyśmy taki krzyk, że sąsiedzi trzy piętra niżej słyszeli :) Ot, taka mała komedia w rodzinnym domu.

      Ona,
      kiedyś też sobie stworzę taki ładny zeszyt jak Ty, no strasznie mi się to podoba! W dzieciństwie wycinałam z gazet i katalogów zdjęcia ubrań i kiedy wklejałam je do zeszytu, wyglądało to w formie bardzo podobnie. Chyba jakiś sentyment mnie bierze :)

      Usuń
    5. To musiało być dla was niemałe zaskoczenie! Chyba bym padła tam gdzie stałam, jakbym brała udział w takiej scenie ;) Dobijaliście jeszcze tą rybę czy to było jej ostatnie tchnienie?
      Super, że zeszyt Ci się podoba! Lubię i praktykuję takie wyklejanki, bardzo to relaksujące :) We wczesnej młodości tworzyłam zeszyty z wycinkami o ulubionych zespołach i serialach, zeszyty z psychozabawami, a teraz tworzę na pamiątkę segregatory, w których trzymam wspólne zdjęcia, kartki, bilety, pamiątki i to, co tam jeszcze znajdę pod ręką, poozdabiane czym się da ;)

      Usuń
    6. Chyba mamy podobne upodobania - również wyklejałam zeszyty wycinankami na temat idolek - akurat wtedy chodziło o Britney Spears i Avril Lavigne, a dziś w grubaśnym albumie zbieram nasze małe graty - właśnie bilety z kin i pociągów, zdjęcia, wiersze [oboje mamy zapędy poetyckie ;)] i wszystko, co wiąże się z nami :) Psychozabawy też wymyślałam - całe grube zeszyty mam nimi zapełnione. Do tego zeszyty z cytatami, wierszami i wyciętymi zdjęciami zakochanych par :) I oczywiście kultowe Złote Myśli - obowiązkowo! Najbardziej żałuję, że zgubiłam gdzieś te ostatnie - fajnie by było przeczytać po latach, jak kto na pytania odpowiadał :)

      A jeśli chodzi o rybę, to podobno tak się zdarza, że nawet jak już nie żyje, to jeszcze potrafi w taki sposób zareagować. Ale dla mnie to było jak scena z komediohorroru :)

      Usuń
    7. To faktycznie, te same etapy w twórczości przechodziłyśmy :-) Ja miałam zeszyt i teczkę z Kelly Family, pamiętam do dziś jak chwaliłam się nimi rodzinie w czasie świąt i byłam taka dumna, że tyle o nich wiem ;) Też mam zeszyt z ulubionymi wierszami, cytatami i fragmentami książek! Złote Myśli też by się znalazły gdzieś w moim rodzinnym domu ;)
      Co do wspólnych drobiazgów, to taki album jest świetną pamiątką! Szkoda wyrzucać te wszystkie szpargały, a gromadzi się ich mnóstwo przez lata.
      Super, że oboje piszecie! My na co dzień nie tworzymy, ale kilka ładnych lat temu tworzyliśmy we dwoje wspólne wiersze na wykładach z filozofii (akurat wtedy nachodziła nas wena), zawsze wychodziła nam z tego mało zrozumiała abstrakcja, ale świetnie się przy tym bawiliśmy ;)

      Po takiej akcji chyba omijałabym z daleka wszelkie ryby zakupione do konsumpcji do momentu, aż będą przez kogoś innego upieczone ;-)

      Usuń
  4. To ja Kalinaxa. Już mnie zakwalifikowali. ale dziekuję za chęć pomocy. Dodaję bloga do ulubionych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, że się jednak udało. Polecamy się na przyszłość - może będziemy mogli pomóc z jakimś innym techniczno-blogowym problemem :) Pozdrowienia!

      Usuń
  5. Świetny blog, zostaje na dłużej :D Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo nam miło! Zapraszamy serdecznie i polecamy się (i naszego bloga!) na przyszłość! :)

      Usuń