środa, 11 września 2013

"Starcie królów"

"Starcie królów" to książka, której chyba przedstawiać nikomu nie trzeba. A przynajmniej takie mam wrażenie. Tak jak już kiedyś na blogu pisałam, kiedy zaczęłam poznawać serial, a później serię książek (co zaczęło dziać się całkiem niedawno) miałam nieodparte odczucie, że wszyscy znali tę historię od dawna, tylko skrzętnie ukrywali ją przede mną. 
Czułam się tak jak Carrie w "Seksie w wielkim mieście", kiedy się okazało, że wszyscy wokół robią tajemnicze kopie zapasowe komputera, o których ona nie miała pojęcia.


Na szczęście, mimo że wszyscy trzymali przede mną w tajemnicy zarówno serial, jak i serię książek, udało mi się o nich dowiedzieć - przy niemałym udziale mego męża :)

"Starcie królów": rewelacja! Niesamowite jest dla mnie to, jak autor połapał się w ogromie postaci, ich skomplikowanym (zwłaszcza u Freyów) powinowactwie, znajomościach, przeszłości. Niesamowite jest też to, jak zbudował między tymi wszystkimi ludźmi wzajemne relacje, które przecież zmieniały się wraz z rozwojem akcji. Jego bohaterowie nie są czarno-biali, mienią się tysiącem odcieni szarości, są prawdziwi do szpiku kości. Trzeba mieć nie lada wyobraźnię, żeby wykreować tak złożony, wielopłaszczyznowy świat!
George Martin zasłużył na swoją popularność. Ujął mnie fabułą, plastycznymi, barwnymi opisami, zabawnymi dialogami i ciętym dowcipem przypisanym Tyrionowi. 

Z największą ciekawością śledziłam losy Tyriona, Jona i Aryi. Ciekawi mnie też świat widziany oczami Sansy i Davosa. Lubię Bronna, Shae, Jorah Mormonta, Starego Niedźwiedzia, Ashę, Edda Cierpiętnika, Sama Tarly, Shireen, Gendryego, Ogara, Ygritte. Najgorzej czyta mi się rozdziały Daenerys, wątki o niej są jakby przerwami w akcji, która, mimo że toczy się w różnych zakątkach świata i u różnych bohaterów, ma to samo tło, te same zdarzenia warunkują akcję. Daenerys póki co żyje w oderwaniu od tego wszystkiego, ale liczę na to, że w końcu uda się jej przybyć do Królewskiej Przystani i narobić rabanu ;) 

Jeśli, jakimś cudem, nie jestem ostatnią osobą, która czytała "Starcie królów", to gorąco polecam! Nawet jeśli nie pałacie miłością do fantastyki, jeśli nie przepadacie za klimatami średniowiecza, jeśli nudzą was opowieści o rycerzach i sceny batalistyczne. Mnie zazwyczaj nudzą, ale w tej książce czyta się je z prawdziwą przyjemnością.

I na koniec kilka cytatów.

"Ależ książęta nigdy się nie spóźniają – odpowiedział uprzejmie lord Białego Portu. – Po prostu ci, którzy przybyli przed nimi, przychodzą za wcześnie."

"Tak wiele przysiąg... Ciągle każą człowiekowi coś przysięgać. Broń króla. Bądź mu posłuszny. Dochowuj jego tajemnic. Wykonuj jego polecenia. Oddaj za niego życie. Ale słuchaj ojca. Kochaj siostrę. Broń niewinnych. Opiekuj się słabymi. Szanuj bogów. Przestrzegaj praw. Jest tego zbyt wiele. Bez względu na to, co człowiek uczyni, musi złamać jakiś ślub." 

"Patrz na mnie, Pod. Denerwuje mnie, kiedy gapisz się na mojego kutasa, zwłaszcza że go nie widać. Spójrz mi w twarz. Nie staniesz się od tego karłem, to nie jest zaraźliwe. Kto jest w mojej samotni? 
– Lord Littlefinger. – Podrick zdołał spojrzeć przelotnie w twarz rozmówcy, po czym spuścił pośpiesznie wzrok. – To znaczy lord Petyr. Lord Baelish. Królewski skarbnik. 
– Sądząc z twoich słów, siedzi tam straszna kupa ludzi."

"Niedługo i tak będę musiała pójść coś ukraść, bo inaczej zostanie nam do jedzenia tylko Hodor. 
– Hodor – zgodził się chłopiec stajenny, uśmiechając się do niej." 

"- A czy ty chcesz być kochana, Sanso?
- Każdy tego chce.
- Widzę, że od zakwitnięcia wcale nie zmądrzałaś - westchnęła Cersei. - Sanso, pozwól, że w tym szczególnym dniu podzielę się z tobą odrobiną kobiecej mądrości. Miłość to trucizna. Jej smak jest słodki, ale zabije cię niezawodnie."


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz