niedziela, 9 lutego 2014

Polityką w Igrzyska Olimpijskie

A więc zaczęło się! Zapłonął olimpijski znicz, wypowiedziano słowa przysięgi. Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi zostały oficjalnie rozpoczęte. Muszę się przyznać, że rozgrywane raz na cztery lata Igrzyska to dla mnie wydarzenie zupełnie wyjątkowe. Żadna inna sportowa impreza nie robi na mnie takiego wrażenia i nie budzi takich emocji. Tym bardziej żal mi jest patrzeć na to, jak przesycone szczytnymi ideami wydarzenie, które winno przywracać wiarę w ducha sportowej rywalizacji, staje się instrumentem politycznych gier.


Od jakiegoś czasu mam nieodparte wrażenie, że szczytne idee propagowane na przełomie XIX i XX w. przez ojca nowożytnego ruchu olimpijskiego, barona Pierre de Coubertaina, coraz bardziej się rozmywają. Zaś na przesłanie, które winny nieść ze sobą Igrzyska, mało kto zwraca w dzisiejszych czasach uwagę. A to wielka szkoda! Wiem, ze jestem naiwny, ale według mnie to właśnie tradycja, idee pokoju i honorowej rywalizacji, którym hołdowano w starożytnej Grecji sprawiają, że Igrzyska Olimpijskie są (czy raczej powinny być) czymś więcej niż tylko zwykłą imprezą sportową! Tradycje sięgające blisko 3000 lat naprawdę powinny do czegoś zobowiązywać!

Słynna już wpadka organizatorów.
W rosyjskiej telewizji ocenzurowana.
Spektakl rozpoczynający tegoroczne zawody w Soczi był pięknie wyreżyserowany, imponował bogactwem elementów i szczegółowością. Świetnie zrealizowany został na przykład przemarsz olimpijskich reprezentacji. Zamiast tradycyjnie wchodzić na arenę bocznym wejściem, tym razem największe gwiazdy sportów zimowych kroczyły dumnie przez sam środek stadionu, zaś na jego płycie organizatorzy wyświetlali efektowną grafikę przedstawiającą konkretny kraj. Jednym słowem - było się czym zachwycić, przynajmniej od strony wizualnej. Mimo to impreza pozostawiła po sobie lekki niesmak.

"Igrzyska Putina" - tak określane są często zawody w Soczi. I już od samego początku trudno oprzeć się wrażeniu, że coś w tym jest. Zaczęło się od przemowy jednego z oficjeli (nie mam pewności kto to konkretnie był, ale zdaje się, że Thomas Bach - przewodniczący MKOl), od którego dowiedzieliśmy się, że po pierwsze, to, co innym krajom, organizującym Igrzyska Olimpijskie w przeszłości, zajęło lata, Rosjanie wykonali w przeciągu miesięcy. A po drugie, to wszystko i tak zasługa Pana Prezydenta Putina. Aż prosiło się, żeby szanowny pan oficjel zaczął tytułować prezydenta "towarzyszem".
Nieco później w efektowny sposób zaprezentowana została historia imperium Rosyjskiego na przestrzeni dziejów. Okazuje się, że okres socjalizmu był w Rosji czasem tańców, szczęśliwości i spontanicznych wybuchów radości wśród narodu. Cóż, zdaje sobie sprawę, że podczas takiej imprezy inaczej historii narodu przedstawić nie sposób i nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie z własnej woli przedstawiał własnego kraju w złym świetle. Mimo to, jeśli ktoś choćby jako tako zna historię Rosji, wie, jak bardzo przekłamany obraz został ukazany milionom telewidzów na świecie.

żródło
I tu dochodzimy do sedna całego problemu. Może to i radykalne, ale co tam, ostatecznie to mój blog - uważam, że takie kraje jak Rosja nie powinny być brane pod uwagę przy wyborze gospodarza Igrzysk Olimpijskich. Nie można zapomnieć, o jakich zawodach tutaj mówimy. Igrzyska to nie tylko wielkie sportowe wydarzenie, ale - jak pisałem już wcześniej - także uniwersalny symbol pokoju. W związku z czym organizacja takiej imprezy przez kraj, który wciąż łamie prawa człowieka i nawet nie próbuje się z tym ukrywać, to rzecz nie tylko niewłaściwa, ale po prostu smutna. Zresztą przyznanie organizacji Igrzysk Rosji to już kolejna mocno kontrowersyjna decyzja Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Podobnie sprawa wyglądała sześć lat temu, kiedy organizatorem Igrzysk zostały Chiny - komunistyczne imperium, które formalnie wciąż okupuje Tybet i krwawo tłumi wszelkie zrywy wolnościowe w tamtym rejonie. Dodatkowo warto wspomnieć, że tego samego dnia, kiedy rozpoczęły się Igrzyska Olimpijskie w Pekinie, rozpoczęła się również wojna pomiędzy liczącą około 4,5 miliona mieszkańców Gruzją a organizatorem tegorocznych zawodów - ponad trzydziestokrotnie liczniejszą Rosją.
Wiem, że problem nie jest nowy, a w nieco wcześniejszej historii nowożytnych Igrzysk pełno jest zdarzeń, które nigdy nie powinny mieć miejsca. Za drastyczny przykład niech posłuży chociażby organizacja letnich Igrzysk w 1936 roku przez hitlerowskie Niemcy.

Na koniec pozostawiłem sobie akcent nieco bardziej optymistyczny. Kiedy w starożytnej Grecji zbliżał się czas kolejnych Igrzysk Olimpijskich, ogłaszano Pokój Olimpijski. Wówczas przerywano konflikty i milkły wojny, to był czas świętowania. Można by pomyśleć, że w dzisiejszych czasach nic podobnego zwyczajnie nie może mieć miejsca. Tymczasem jak się okazuje, może i ma. 06.02 ogłoszony został "kaukaski pokój olimpijski". Dotychczas zwaśnione Armenia i Azerbejdżan ogłosiły zawieszenie broni na czas Igrzysk Olimpijskich w Soczi. Wydarzenie bez precedensu, ale - w kontekście Igrzysk Olimpijskich w ostatnich latach - jedno z niewielu doprawdy budujących.

1 komentarz: